poniedziałek, 27 lutego 2017

poniedziałek, 20 lutego 2017

MOTYW XXXIIII - MEDAL

Już są! Do kupienia w dobrych księgarniach i sklepach z pamiątkami! Założę się, że nie mogliście się doczekać.

Autor: MŁOTEK

Miedzy nami mówiąc to zawsze zastanawiałem się jak to jest być znanym i popularnym chłopakiem. Często rozmyślałem nad tym jak by to było, gdy na przerwie w szkole siadam przy stoliku z lunchem i dookoła mnie siadają ludzie, pytają mnie o rózne rzeczy, patrzą na mnie z zaciekawieniem. Ten moment gdy patrzę w stronę stolika dziewczyn, a one odwracają wzrok z chichotem. Byłem tylko zwykłym, przeciętnie otyłym siedemnastolatkiem z długimi włosami i wadą wzroku. Dużo grania na komputerze, czytania książek i podjadania sprawiły, że wygldałem tak, a nie inaczej. Nie podobałem się sobie, a motywacja, którą posiadalem była wielkości pantofelka.
W sylwestra 2015 roku, kiedy rodzice wyjechali w góry ze swoimi znajomymi ja siedziałem z kumplem, Rafałem. Graliśmy  razem na konsoli, wtedy akurat w fifę, popijaliśmy chipsy colą i szampanem Piccolo- rodzice dalej mieli mnie za małe dziecko. Rafał też był gruby, ale o dziwo miał dziewczynę. Moim największym osiągnięciem w relacjach damsko-męskich był napiwek dla kelnerki i jej uśmiech, kiedy wychodziłem z moją niedoszłą dziewczyną z nieudanej randki.  Zazdrościłem mu. A Kasia, jego dziewczyna była naprawdę ładna. Ćwiczyła jogę, czytała literaturę historyczną i miała pewne plany na przyszłość. A my dalej żarliśmy chipsy, ucząc się dość przeciętnie, bez żadnego pomysłu na życie. Tak właśnie myślałem przegrywając z Rafałem kolejny mecz. Na szczęście zwiesiła się konsola i musielismy od nowa włączyć cały osprzęt. O dziwo uruchomiliśmy ponownie telewizor a naszym oczom ukazał jakiś fabularyzowany film porno, przepraszam: film erotyczny. Takie rzeczy zdarzało się puszczać niektórym stacjom telewizyjnym w godzinach nocnych. Widok nas zaskoczył, ale nikt z początku nie zareagował.
- Zobacz. – powiedziałem do Rafała.
- No widzę, walą się, i co? Ja z Kaśką też uprawiamy seks, nic specjalnego na tym ekranie – tu na chwilę Rafał się zawiesił- aaa.... bo ty jesteś prawiczkiem.
- Zamknij się, nie o to mi chodziło – trochę się zaczerwieniłem, drażnił mnie ten temat rozmów i drwin- zobacz na tego faceta, widzisz jakie ma umieśnione ramiona i brzuch, spójrz jak jego lędźwie pracują na...
- To ty GEJ jesteś?! – na jego twarzy zauważyłem strach i zaskoczenie.
- Kurwa, Rafał, daj mi do kończyć. Spójrz na tego gościa! – huknąłem na niego.
- No.
- Co „no”? Patrzysz?
- No tak- przytaknął.
- A teraz spójrz na nas- Powiedziałem.
- No i co?- chyba nic do niego nie dotarło- On jest nagi, a my ubrani. Chcesz się zacząć rozbierać, droga wolna, ja z siebie nic nie ściągnę- daję słowo, rozbawił mnie tym trochę, na serio pomyślał wtedy, że będę chciał z nim coś zakręcić.
- Ja pierdole Rafał, ty to głupi jesteś- zacząłem się śmiać, żeby rozluźnić atmosferę- Spójrz na tego umięśnionego gościa i na nas, grubasów. Widzisz jakąś różnicę? On jest silny, wysportowany, pewny siebie i nieugięty, laski na takich lecą, a na nas?
- Ej, ja mam dziewczynę.
- Tak, bo twoi starzy dają ci zajebiście duże kieszonkowe- to go mocno dotknęło- chodzi mi o to, że wiesz, pomijając laski, inni ludzie też będa nas inaczej psotrzegać jak będziemy lepiej wyglądać, poza tym bycie grubym wcale nie jest zdrowe. Nie dostajesz zadyszki jak zaczynasz szybko iść, nie mówiąc już o bieganiu? Jest Sylwester, zaczyna się nowy rok. Proponuję aby naszym postanowieniem noworocznym było ogarnięcie sę pod względem wyglądu naszego ciała, schudnięcie niepotrzebnych kilogramów i nabranie mięśni. Co ty na to, zgoda?
- Zgoda- odpowiedział Rafał.
A potem zaczęlismy planować trenigni, szukać w internecie diet, zdrowych sposóbów odżywiania. A jeszcze potem przyszedł styczeń 2016.

                Zacząłem biegać, jeść mniej, nie objadać się słodyczami. W cztery miesiące schudłem piętnaście kilogramów, na szczęście nabrałem też mięśni, więc skóra na mnie nie wisiała. Czułem się lepiej i wyglądałem lepiej. Rafał po noworocznym zrywie szybko się poddał, ale ja postanowiłem nie odpuszczać.  Wkręciło mnie bieganie. W kwietniu przebiegłem swój pierwszy bieg na dziesięć kilometrów. W wakacje pierwszy półmaraton. Na kwiecień 2017 roku zaplanowałem maraton.  W końcu będzie to klasa maturalna, więc na studia wybiorę się z medalem i zajebistym ciałem. A nawet dziewczyną. Asia z równoległej klasy zagadała do mnie na przerwie. Była przewodniczącą kółka plastycznego i szukali modela do pozowania na zajęcia z rysunku. Za dwie godziny pozowania zaproponowała mi wspólny wypadk do kina. Zgodziłem się. Cóż, byłem trochę zestresowany całą sytuacją, ale dawny, gruby i niepewny Ja to przeszłość. Na zajęciach jedyne co musiałem zrobić to sciągnąc koszulkę i i stać sobie w jeansach. Asia trochę sie zarumieniła i wymieniała spojrzenia z koleżanką, na innych nie zwracałem uwagi. Parę razy się do siebie uśmiechnęliśmy.
                Tydzień później kino, film z kategorii słabych polskich komedii romantycznych. Na szczęście tak jakos wyszło, że chciałem jej coś powiedzieć na ucho,a trafiłem na jej usta. I Cmok! Dużo tego szczęścia u mnie. A potem zaczeła się istna kanonada pocałunków. Tak właśnie zostaliśmy parą. Asia jeździła też na wrotkach, więc spotykaliśmy się również na treningi, ja biegałem po mieście, a ona jechała obok. Chodziliśmy na sushi i do kawiarni, spotykaliśmy się na przerwie miedzy lekcjami. Dopingowała mnie w moim planie z przebiegnięciem maratonu. Wszystko wyglądało świetnie. Nie wiedziała tylko, że mam plan. Diabelnie dobry plan.
                Gdy w kwietniu wbiegłem zziajany na metę, odbierając medal udałem się do punktu grawerowania. Wieczorem z okropnymi zakwasami byłem u Asi.  Asia ma starszego brata i podebrała mu trochę zioła. Zamówlismy pizzę, kupiła wino by świętować i dwie butelki wody, żebym się nawodnił. Zapaliliśmy, zjedliśmy, wypiliśmy i zaczęlismy się całować. Potem moje ręce powędrowały w kierunku jej piersi i reszta sama się zadziała. O dziwo nie czułem zmęczenia po biegu, a mój pierwszy raz był niesamowity. Pod koniec tego dnia postanowiłem dać jej mój prezent – medal. Było na nim wygrawerowane: „ Dla Asi, Kocham Cię”. Medal zawiesiła w pokoju nad łożkiem.
Dziesięć lat później wisi w tym samym miejscu, mieszkamy razem. Jesteśmy po ślubie. Nasza mała Marysia uczy się już jeździć na rolkach. Boże, a to wszystko przez jedno postanowienie.


Autor: KAWKA

Mennock był jedyną osobą, która potrafiła zoperować werencję pektolicy. Wcześniej umierano na nią, dlatego był powszechnie szanowany. Dostał nawet kilka medali i odznaczeń. Nie chciał jednak nikogo nauczyć przeprowadzania tego zabiegu. Miał na niego monopol i dzięki temu był bardzo bogaty. Potem sam zachorował…


Autor: KRASNOLUD

Siedzę i wgapiam się w mój jedyny medal. Nie żeby był bardzo wartościowy, ma napisane tylko „Nagroda za udział w XVII wojewódzkich młodzieżowych mistrzostwach brydża, Łódź 2008”. Nie chodzi też o to, że to jedyny medal, jedyna nagroda, jaką kiedykolwiek dostałem. Omijały mnie wygrane w loteriach, zawody sportowe ja omijałem szerokim łukiem, nawet nagroda pracownika miesiąca przeszła mi koło nosa. Ale to nie jest powód, dla którego zdjąłem medal z miejsca nad szafą, gdzie wisi przez większość mojego życia, nieoglądany. 

W 2007 roku byłem w drugiej klasie liceum, co jest idealnym momentem, żeby zajmować się swoim hobby, a nie poważnymi rzeczami, jak wybraniem kierunku studiów, znalezieniem dziewczyny, przyjaciół i sensu. Dlatego gdy mój kolega z ławki zaprosił mnie na spotkania sekcji brydżowej od razu się zgodziłem. Kiedyś grałem z ojcem i jego znajomymi, ale oczywiście wszystko szlag trafił. Mimo to nadal lubiłem grać, poza tym nie miałem nic lepszego do roboty. Szło mi na tyle nieźle, że po pół roku wraz z częścią sekcji zostałem wysłany na mistrzostwa i nawet dostaliśmy się do części wojewódzkiej. W któryś czerwcowy weekend, piękny, słoneczny i ciepły, zostaliśmy spędzeni do jakiegoś małego hotelu, który w teorii miał 4 gwiazdki, ale człowiek, który je umieszczał na fasadzie, musiał być ciężko pijany i widzieć co najmniej poczwórnie. W sali konferencyjnej były ustawione maleńkie stoliczki, omalże jeden na drugim, po ciasnym korytarzu kręciły się tłumy innych licealistów. Nikt z obsługi hotelu nie wiedział gdzie jest rejestracja, jak długo to potrwa, co z poczęstunkiem, jedyne pytanie na jakie umieli odpowiedzieć, to gdzie jest toaleta. Akurat ta nie była potrzebna, wystarczyło kierować się zapachem. Nauczyciel od matematyki, który był naszym opiekunem, od razu zaczął narzekać na wszystko i grozić pozwami organizatorom, szefom hotelu, dyrekcji i w sumie każdemu kto się nawinął. Natomiast Łukasz, osławiony kolega z ławki, przyczyna całego nieszczęścia, nie przejmował się niczym i po prostu chciał grać. Ja znajdowałem się gdzieś na środku tej krzywej Gaussa. Po jakimś czasie pojawili się organizatorzy, przydzielili nas do rozgrywek i mogliśmy zacząć. Wszystko szło dobrze przez pierwsze 19 rozdań,  zarówno mi, jak i Łukaszowi, nawet udało nam się raz grać jako partnerzy. Wygraliśmy. Zbliżała się przerwa, zostało do niej jedno rozdanie. Grałem z jakimś kudłatym gościem, przeciwko… no, dziewczynie. Nie pamiętam kto był czwartym, ale pamiętam ją. Niska, blada, z czarnymi włosami sięgającymi do połowy pleców, bluzka z jakimś kwiatowym wzorkiem, okulary na nosie. Z opisu wnosząc nie powinna być ładna, ale była. Miała kryzmę. Nie wiem jak się nazywa, a powinienem, bo były listy rozstawieniowe z naszymi nazwiskami. Licytacja nie była ekscytująca i w ogóle nie pamiętałbym nic z tej rozgrywki, gdyby nie drobiazgi. Zagrałem 10 trefl i już chciałem zgarnąć lewę, gdy usłyszałem chrząknięcie z prawej strony. Spojrzałem i zobaczyłem, że treflowa dziesiątka została zagrana przez mojego przeciwnika z lewej. Ja zagrałem 9. Później zamiast atutowej 3 karo zagrałem 3 kier. Przegraliśmy, nie bardzo dużo, ale widocznie. Nigdy nie byłem skłonny poddawać się emocjom, więc z całą pewnością nie była to wina stresu czy czegoś. Gdy dziękowaliśmy sobie za partię dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Ale nie pamiętałbym o tym, gdyby nie to, że, pod sam koniec, przy rozdaniu nagród, otarła się o moją kieszeń przechodząc. Nie było w tym nic seksualnego, raczej bałem się, że chce mi zwędzić komórkę. Dopiero jakiś tydzień później odkryłem wpis w książce adresowej „Dziewczyna z turnieju” wraz z jej numerem. Z naszej szkoły tylko Łukasz trafił na poziom ogólnopolski, a ja nigdy nie zebrałem się na odwagę by zadzwonić, także od tamtego momentu jej nie widziałem.

Patrzę na ten medal, wgapiam się w niego, jakby mógł udzielić mi jakichkolwiek odpowiedzi. Kim była, jak to zrobiła, po co? A przede wszystkim dlaczego dziś przyszła do mojego korpo jako pracownik na stanowisku obok, dlaczego ma się zajmować danymi klientów i dlaczego, w dalszym ciągu, wygląda jak 9 lat temu?