<motywujące i zabawne zdanie>
<data> 05.03.2017, 23:59
<adres> opowiadaniezmotywem@gmail.com
<motyw> ZĘBY
poniedziałek, 27 lutego 2017
poniedziałek, 20 lutego 2017
MOTYW XXXIIII - MEDAL
Już są! Do kupienia w dobrych księgarniach i sklepach z pamiątkami! Założę się, że nie mogliście się doczekać.
Autor: MŁOTEK
Autor: MŁOTEK
Miedzy nami mówiąc to zawsze
zastanawiałem się jak to jest być znanym i popularnym chłopakiem. Często
rozmyślałem nad tym jak by to było, gdy na przerwie w szkole siadam przy
stoliku z lunchem i dookoła mnie siadają ludzie, pytają mnie o rózne rzeczy,
patrzą na mnie z zaciekawieniem. Ten moment gdy patrzę w stronę stolika
dziewczyn, a one odwracają wzrok z chichotem. Byłem tylko zwykłym, przeciętnie
otyłym siedemnastolatkiem z długimi włosami i wadą wzroku. Dużo grania na
komputerze, czytania książek i podjadania sprawiły, że wygldałem tak, a nie
inaczej. Nie podobałem się sobie, a motywacja, którą posiadalem była wielkości
pantofelka.
W sylwestra 2015 roku, kiedy
rodzice wyjechali w góry ze swoimi znajomymi ja siedziałem z kumplem, Rafałem.
Graliśmy razem na konsoli, wtedy akurat
w fifę, popijaliśmy chipsy colą i szampanem Piccolo- rodzice dalej mieli mnie
za małe dziecko. Rafał też był gruby, ale o dziwo miał dziewczynę. Moim
największym osiągnięciem w relacjach damsko-męskich był napiwek dla kelnerki i
jej uśmiech, kiedy wychodziłem z moją niedoszłą dziewczyną z nieudanej
randki. Zazdrościłem mu. A Kasia, jego
dziewczyna była naprawdę ładna. Ćwiczyła jogę, czytała literaturę historyczną i
miała pewne plany na przyszłość. A my dalej żarliśmy chipsy, ucząc się dość
przeciętnie, bez żadnego pomysłu na życie. Tak właśnie myślałem przegrywając z
Rafałem kolejny mecz. Na szczęście zwiesiła się konsola i musielismy od nowa
włączyć cały osprzęt. O dziwo uruchomiliśmy ponownie telewizor a naszym oczom
ukazał jakiś fabularyzowany film porno, przepraszam: film erotyczny. Takie
rzeczy zdarzało się puszczać niektórym stacjom telewizyjnym w godzinach
nocnych. Widok nas zaskoczył, ale nikt z początku nie zareagował.
- Zobacz. – powiedziałem do Rafała.
- No widzę, walą się, i co? Ja z Kaśką też uprawiamy seks,
nic specjalnego na tym ekranie – tu na chwilę Rafał się zawiesił- aaa.... bo ty
jesteś prawiczkiem.
- Zamknij się, nie o to mi chodziło – trochę się
zaczerwieniłem, drażnił mnie ten temat rozmów i drwin- zobacz na tego faceta,
widzisz jakie ma umieśnione ramiona i brzuch, spójrz jak jego lędźwie pracują
na...
- To ty GEJ jesteś?! – na jego twarzy zauważyłem strach i
zaskoczenie.
- Kurwa, Rafał, daj mi do kończyć. Spójrz na tego gościa! –
huknąłem na niego.
- No.
- Co „no”? Patrzysz?
- No tak- przytaknął.
- A teraz spójrz na nas- Powiedziałem.
- No i co?- chyba nic do niego nie dotarło- On jest nagi, a
my ubrani. Chcesz się zacząć rozbierać, droga wolna, ja z siebie nic nie
ściągnę- daję słowo, rozbawił mnie tym trochę, na serio pomyślał wtedy, że będę
chciał z nim coś zakręcić.
- Ja pierdole Rafał, ty to głupi jesteś- zacząłem się śmiać,
żeby rozluźnić atmosferę- Spójrz na tego umięśnionego gościa i na nas,
grubasów. Widzisz jakąś różnicę? On jest silny, wysportowany, pewny siebie i
nieugięty, laski na takich lecą, a na nas?
- Ej, ja mam dziewczynę.
- Tak, bo twoi starzy dają ci zajebiście duże kieszonkowe-
to go mocno dotknęło- chodzi mi o to, że wiesz, pomijając laski, inni ludzie
też będa nas inaczej psotrzegać jak będziemy lepiej wyglądać, poza tym bycie grubym
wcale nie jest zdrowe. Nie dostajesz zadyszki jak zaczynasz szybko iść, nie
mówiąc już o bieganiu? Jest Sylwester, zaczyna się nowy rok. Proponuję aby
naszym postanowieniem noworocznym było ogarnięcie sę pod względem wyglądu naszego
ciała, schudnięcie niepotrzebnych kilogramów i nabranie mięśni. Co ty na to,
zgoda?
- Zgoda- odpowiedział Rafał.
A potem zaczęlismy planować trenigni, szukać w internecie
diet, zdrowych sposóbów odżywiania. A jeszcze potem przyszedł styczeń 2016.
Zacząłem
biegać, jeść mniej, nie objadać się słodyczami. W cztery miesiące schudłem
piętnaście kilogramów, na szczęście nabrałem też mięśni, więc skóra na mnie nie
wisiała. Czułem się lepiej i wyglądałem lepiej. Rafał po noworocznym zrywie
szybko się poddał, ale ja postanowiłem nie odpuszczać. Wkręciło mnie bieganie. W kwietniu
przebiegłem swój pierwszy bieg na dziesięć kilometrów. W wakacje pierwszy
półmaraton. Na kwiecień 2017 roku zaplanowałem maraton. W końcu będzie to klasa maturalna, więc na
studia wybiorę się z medalem i zajebistym ciałem. A nawet dziewczyną. Asia z
równoległej klasy zagadała do mnie na przerwie. Była przewodniczącą kółka
plastycznego i szukali modela do pozowania na zajęcia z rysunku. Za dwie
godziny pozowania zaproponowała mi wspólny wypadk do kina. Zgodziłem się. Cóż,
byłem trochę zestresowany całą sytuacją, ale dawny, gruby i niepewny Ja to
przeszłość. Na zajęciach jedyne co musiałem zrobić to sciągnąc koszulkę i i
stać sobie w jeansach. Asia trochę sie zarumieniła i wymieniała spojrzenia z
koleżanką, na innych nie zwracałem uwagi. Parę razy się do siebie
uśmiechnęliśmy.
Tydzień
później kino, film z kategorii słabych polskich komedii romantycznych. Na
szczęście tak jakos wyszło, że chciałem jej coś powiedzieć na ucho,a trafiłem
na jej usta. I Cmok! Dużo tego szczęścia u mnie. A potem zaczeła się istna
kanonada pocałunków. Tak właśnie zostaliśmy parą. Asia jeździła też na
wrotkach, więc spotykaliśmy się również na treningi, ja biegałem po mieście, a
ona jechała obok. Chodziliśmy na sushi i do kawiarni, spotykaliśmy się na
przerwie miedzy lekcjami. Dopingowała mnie w moim planie z przebiegnięciem
maratonu. Wszystko wyglądało świetnie. Nie wiedziała tylko, że mam plan.
Diabelnie dobry plan.
Gdy w
kwietniu wbiegłem zziajany na metę, odbierając medal udałem się do punktu
grawerowania. Wieczorem z okropnymi zakwasami byłem u Asi. Asia ma starszego brata i podebrała mu trochę
zioła. Zamówlismy pizzę, kupiła wino by świętować i dwie butelki wody, żebym
się nawodnił. Zapaliliśmy, zjedliśmy, wypiliśmy i zaczęlismy się całować. Potem
moje ręce powędrowały w kierunku jej piersi i reszta sama się zadziała. O dziwo
nie czułem zmęczenia po biegu, a mój pierwszy raz był niesamowity. Pod koniec
tego dnia postanowiłem dać jej mój prezent – medal. Było na nim wygrawerowane:
„ Dla Asi, Kocham Cię”. Medal zawiesiła w pokoju nad łożkiem.
Dziesięć lat później wisi w tym samym miejscu, mieszkamy
razem. Jesteśmy po ślubie. Nasza mała Marysia uczy się już jeździć na rolkach.
Boże, a to wszystko przez jedno postanowienie.
Autor: KAWKA
Mennock był jedyną osobą, która potrafiła zoperować werencję
pektolicy. Wcześniej umierano na nią, dlatego był powszechnie szanowany. Dostał
nawet kilka medali i odznaczeń. Nie chciał jednak nikogo nauczyć
przeprowadzania tego zabiegu. Miał na niego monopol i dzięki temu był bardzo
bogaty. Potem sam zachorował…
Autor: KRASNOLUD
Siedzę i wgapiam się w mój jedyny medal. Nie żeby był bardzo
wartościowy, ma napisane tylko „Nagroda za udział w XVII wojewódzkich
młodzieżowych mistrzostwach brydża, Łódź 2008”. Nie chodzi też o to, że to
jedyny medal, jedyna nagroda, jaką kiedykolwiek dostałem. Omijały mnie wygrane
w loteriach, zawody sportowe ja omijałem szerokim łukiem, nawet nagroda
pracownika miesiąca przeszła mi koło nosa. Ale to nie jest powód, dla którego zdjąłem
medal z miejsca nad szafą, gdzie wisi przez większość mojego życia, nieoglądany.
W 2007 roku byłem w drugiej klasie liceum, co jest idealnym
momentem, żeby zajmować się swoim hobby, a nie poważnymi rzeczami, jak wybraniem
kierunku studiów, znalezieniem dziewczyny, przyjaciół i sensu. Dlatego gdy mój
kolega z ławki zaprosił mnie na spotkania sekcji brydżowej od razu się
zgodziłem. Kiedyś grałem z ojcem i jego znajomymi, ale oczywiście wszystko
szlag trafił. Mimo to nadal lubiłem grać, poza tym nie miałem nic lepszego do
roboty. Szło mi na tyle nieźle, że po pół roku wraz z częścią sekcji zostałem
wysłany na mistrzostwa i nawet dostaliśmy się do części wojewódzkiej. W któryś
czerwcowy weekend, piękny, słoneczny i ciepły, zostaliśmy spędzeni do jakiegoś
małego hotelu, który w teorii miał 4 gwiazdki, ale człowiek, który je umieszczał
na fasadzie, musiał być ciężko pijany i widzieć co najmniej poczwórnie. W sali
konferencyjnej były ustawione maleńkie stoliczki, omalże jeden na drugim, po
ciasnym korytarzu kręciły się tłumy innych licealistów. Nikt z obsługi hotelu
nie wiedział gdzie jest rejestracja, jak długo to potrwa, co z poczęstunkiem,
jedyne pytanie na jakie umieli odpowiedzieć, to gdzie jest toaleta. Akurat ta
nie była potrzebna, wystarczyło kierować się zapachem. Nauczyciel od
matematyki, który był naszym opiekunem, od razu zaczął narzekać na wszystko i
grozić pozwami organizatorom, szefom hotelu, dyrekcji i w sumie każdemu kto się
nawinął. Natomiast Łukasz, osławiony kolega z ławki, przyczyna całego
nieszczęścia, nie przejmował się niczym i po prostu chciał grać. Ja znajdowałem
się gdzieś na środku tej krzywej Gaussa. Po jakimś czasie pojawili się
organizatorzy, przydzielili nas do rozgrywek i mogliśmy zacząć. Wszystko szło
dobrze przez pierwsze 19 rozdań, zarówno
mi, jak i Łukaszowi, nawet udało nam się raz grać jako partnerzy. Wygraliśmy. Zbliżała
się przerwa, zostało do niej jedno rozdanie. Grałem z jakimś kudłatym gościem,
przeciwko… no, dziewczynie. Nie pamiętam kto był czwartym, ale pamiętam ją.
Niska, blada, z czarnymi włosami sięgającymi do połowy pleców, bluzka z jakimś
kwiatowym wzorkiem, okulary na nosie. Z opisu wnosząc nie powinna być ładna,
ale była. Miała kryzmę. Nie wiem jak się nazywa, a powinienem, bo były listy
rozstawieniowe z naszymi nazwiskami. Licytacja nie była ekscytująca i w ogóle
nie pamiętałbym nic z tej rozgrywki, gdyby nie drobiazgi. Zagrałem 10 trefl i
już chciałem zgarnąć lewę, gdy usłyszałem chrząknięcie z prawej strony.
Spojrzałem i zobaczyłem, że treflowa dziesiątka została zagrana przez mojego
przeciwnika z lewej. Ja zagrałem 9. Później zamiast atutowej 3 karo zagrałem 3
kier. Przegraliśmy, nie bardzo dużo, ale widocznie. Nigdy nie byłem skłonny
poddawać się emocjom, więc z całą pewnością nie była to wina stresu czy czegoś.
Gdy dziękowaliśmy sobie za partię dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Ale nie
pamiętałbym o tym, gdyby nie to, że, pod sam koniec, przy rozdaniu nagród,
otarła się o moją kieszeń przechodząc. Nie było w tym nic seksualnego, raczej
bałem się, że chce mi zwędzić komórkę. Dopiero jakiś tydzień później odkryłem
wpis w książce adresowej „Dziewczyna z turnieju” wraz z jej numerem. Z naszej
szkoły tylko Łukasz trafił na poziom ogólnopolski, a ja nigdy nie zebrałem się
na odwagę by zadzwonić, także od tamtego momentu jej nie widziałem.
Patrzę na ten medal, wgapiam się w niego, jakby mógł
udzielić mi jakichkolwiek odpowiedzi. Kim była, jak to zrobiła, po co? A przede
wszystkim dlaczego dziś przyszła do mojego korpo jako pracownik na stanowisku
obok, dlaczego ma się zajmować danymi klientów i dlaczego, w dalszym ciągu,
wygląda jak 9 lat temu?
Subskrybuj:
Posty (Atom)